Franek Szwajcarski Franek Szwajcarski
362
BLOG

Proszę o głos dla przedstawicieli "frankowiczów" w "Gazecie Wyborczej"

Franek Szwajcarski Franek Szwajcarski Społeczeństwo Obserwuj notkę 12

13 sierpnia napisałem list do Pani Redaktor Anny Popiołek. Odpowiedzi nie otrzymałem, list publikuję poniżej.

 

Szanowna Pani Redaktor,

uprzejmie proszę o wydrukowanie tego tekstu, ponieważ "Gazeta" nie daje możliwości wypowiedzi drugiej stronie w sprawie kredytów tzw. "frankowych". Mam wrażenie rozpętywania nagonki na kredytobiorców, przedstawianych bez mała jako spekulanci i złodzieje. Warto, aby rzetelni dziennikarze opierali się na różnych źródłach informacji i samodzielnie oddzielali fakty od komentarzy. Proszę też informować o historycznych wypowiedziach w sprawie kursu franka i kredytów tzw. frankowych dzisiaj publikowanych w "Gazecie Wyborczej" analityków (Piotr Kuczyński) i bankierów (znana sprawa rozbieżności działań i wypowiedzi Ryszarda Petru).

Jeden z linków do wypowiedzi P. Kuczyńskiego z 2007 r., że frank szwajcarski będzie się osłabiać: http://www.money.pl/banki/wiadomosci/artykul/kredyt;we;frankach;nadal;sie;oplaca,75,0,240203.html  ("Operacja przewalutowania kredytu miałaby sens w sytuacji, gdyby złoty miał się zacząć znacznie osłabiać. "Tymczasem jest zupełnie odwrotnie" - wyjaśnia Informacyjnej Agencji Radiowej Piotr Kuczyński z Xelion").

Proszę o elementarną uczciwość dziennikarską i przedstawienie faktów, oraz oddanie głosu przedstawicielom drugiej strony, takim, jak Tomasz Sadlik.

Dlaczego "Gazeta Wyborcza" przedstawia wyłącznie stanowisko banków, przyjmując bez dyskusji czy próby weryfikacji podawane przez nie informacje i interpretacje?

Fakty są proste:

1. W latach 2006-2008 (i później) były zaniedbania i naruszenia prawa przy udzielaniu klientom tzw. kredytów "frankowych" (w rzeczywistości były to kredyty złotówkowe powiązane z instrumentem spekulacyjnym, rodzajem opcji walutowych - opcje walutowe były problemem już kilka lat temu). W "Gazecie" pojawił się jeden tekst, pokazujący mechanizm oszukiwania klientów - "Wiedzieliście" Grzegorza Sroczyńskiego. Niestety później "Gazeta" zaczęła sprawiać wrażenie, jakby zapomniała o tym tekście, a przypomniała sobie o tym, że w latach 2006-2008 publikowała wiele tekstów, namawiających do zaciągania kredytów, w stylistyce "mieszkania będą droższe, a złotówka nie będzie droższa". Ta stylistyka "Gazety" zaczęła się zmieniać dopiero pod koniec 2008 r.

2. Kredytobiorcy w większości przypadków słyszeli, że nie mają zdolności kredytowej w złotym polskim, a mają we franku. Całkiem inaczej to się dzisiaj przedstawia. Sam jednak miałem właśnie taką sytuację.

Kredyty udzielane były w złotym polskim.

Mechanizm przeliczenia na CHF wyglądał na ogół tak: wszelkie kalkulacje wykonywane były w oparciu o potrzebną kwotę w PLN (mieszkania w końcu kupowane były w Polsce, nie w Szwajcarii); kwota w CHF ustalana była dopiero w dniu podpisania umowy! Fizycznie franki nigdy nie były wypłacone, co więcej, banki odnotowały wówczas jednostkowy dodatkowy zarobek, "sprzedając" i "odkupując" od klientów w tej samej chwili dużą kwotę we frankach (na rachunku pojawiały się od razu sumy w złotym polskim). Przez cały czas trwania umowy banki "sprzedawały" klientom franki po swoim, zawyżonym o spread, często 10 p.p. większym od kursu NBP, kursie. To zarobek banków, niezależny od wpisanego do umów oficjalnego oprocentowania. Co więcej, banki nader często pożyczały dużo ponad 100% kwoty kredytu, dodatkowo kredytując nawet marże na swoją korzyść.

 Tak wyglądał mechanizm udzielenia kredytu tzw. "frankowego". Bankowcy tłumaczyli klientom, że to sztuczka techniczna, ponieważ łatwiej pozyskać finansowanie we franku, niż w złotym - faktycznie zaś nie ma to znaczenia.

Często bywało tak, że nie mógł otrzymać w tym czasie kredytu w złotym polskim - bez większych problemów otrzymywał za to we franku szwajcarskim. Wbrew dzisiejszym twierdzeniom niektórych komentatorów tak właśnie wyglądała sytuacja - na szczęście istnieją dowody, obecne w niemal każdym dodatku ekonomicznym "Gazety Wyborczej" czy "Rzeczpospolitej" w latach 2006-2008. Rząd premiera Tuska odegrał sporą rolę w początkowym rozbudzaniu spirali tych kredytów - głośno obiecując rychłe wejście do strefy euro; bankowcy mówili o istniejącym (a, jak wiemy, nieprawdziwym) "powiązaniu" kursu franka i euro (i, w efekcie, złotego). Klienci - chcąc kupić mieszkanie, na fali ówczesnych wzrostów cen - byli postawieni przez faktami dokonanymi; każdy tydzień zwłoki oznaczał większą cenę mieszkania. Jednocześnie, proszę pamiętać, ci, którzy kupowali mieszkania tańsze (na tzw. rynku wtórnym), nie mieli możliwości korzystania z ulgi odsetkowej. Ponieśli cały ciężar kredytu.

3. Banki są współodpowiedzialne za błędne poinformowanie kredytobiorców o ryzyku (oświadczenia różnego rodzaju były przedstawiane, ale sam od bankowca usłyszałem, że "złotówka będzie nie droższa, niż dzisiaj") oraz wywindowanie kursu franka (naturalne prawo popytu i podaży: skala udzielanych kredytów w tzw. "franku" nie mogła nie wywindować kiedyś jego ceny.

Wielu analityków, którzy od kilku lat mówią, że frank jest za drogi, i jego cena spadnie, w latach 2006-2008 wieszczyło dalsze osłabianie się franka. Taki był też ton optymizmu rządu Donalda Tuska (wejście do strefy euro, itp.). Od siedmiu lat kurs CHF urósł dwukrotnie.

4. Kredytobiorcy nie chcą pomocy państwa, a jedynie tego, aby państwo wymogło na bankach przestrzegania prawa. Tej funkcji arbitra państwo często nie wypełnia. Banki łamały i łamią prawo, dając w umowach (wciąż obowiązujących) zapisy znajdujące się w rejestrze klauzul niedozwolonych.

5. Kredyty udzielane były nie spekulacyjnie, a na cele mieszkaniowe - na ogół dla młodych ludzi. stanowiących przyszłość państwa, myślących o dzieciach, szukających lub mających pierwszą pracę.

6. Państwo w latach 2006-2008 zaniedbało rozwiązania tego problemu.

7. Państwo nie może wziąć na siebie kosztów, nie może jednak nie bronić słabszych - na tym polega jego rola arbitra.

8. Kredyty udzielane były w złotym polskim.

9. Dla wielu kredytobiorców nie było alternatywy w kredycie w - bezpośrednio - złotym polskim; mieli tzw. "zdolność kredytową" (obliczaną według nieujawnianych algorytmów) jedynie na kredyt tzw. "walutowy" we franku.

10. Mimo trwających od 2009 roku problemów finansowych większość kredytów jest spłacana. Nie oznacza to przecież, że kredytobiorcy tzw. frankowi są bogaci - ale, a) że spłacają swoje zobowiązania, są ludźmi uczciwymi; b) mieli znacznie większą "zdolność kredytową", niż zakładano - zapewne udźwignęliby zobowiązania w kredycie udzielonym w złotym polskim bez żadnych opcji walutowych.

11. Kredyt na mieszkanie ma dwie części - STAŁĄ KWOTĘ kapitału (udzieloną), oraz odsetki (liczone wg umowy). Kwota kapitału w każdym kredycie jest niezmienna.

 

Co w związku z tym? Banki muszą ponieść dużą część odpowiedzialności, ponieważ, powodowane chciwością, jako kredyt hipoteczny sprzedawały skomplikowany produkt finansowy, kredytem hipotecznym nie będący. Czym jest bowiem kredyt hipoteczny? Jest zaciągnięty na zakup/budowę mieszkania/domu, zabezpieczony tylko do jego wartości, a kapitał maleje wraz ze spłatą. Tymczasem w tzw. kredytach frankowych kapitał nie maleje, ponieważ zależy od wartości franka. Po ośmiu latach spłaty ludzie mają więcej do spłacenia niż na początku, mimo regularnego spłacania. I nie ma tu nic do rzeczy wielkość raty, ale realnie pozostające nadal zobowiązania. Banki mają po prostu niewolników - kredyt jest spłacany, ale się nie zmniejsza.

Jak wiemy dzisiaj, umowy te niejednokrotnie były bezprawne - dziś wiele z tych zapisów znajduje się w rejestrze klauzul niedozwolonych, co nie przeszkadza jednak bankom nadal ich używać! (Bank np. argumentuje, że co prawda w umowie jest klauzula zakazana przez prawo, ale oznacza to tylko tyle, zdaniem banku, że nie może używać ich wyłącznie w... nowych umowach! Taka interpretacja jest oczywiście nie do pomyślenia w ustach zwykłego obywatela. Mam pismo z UOKiK, potwierdzające moją interpretację - cóż z tego, kiedy UOKiK może dziś jedynie ogólnie ukarać bank, który generalnie jednak więcej zarobi, łamiąc prawo i płacąc kary? Ilu kredytobiorców będzie chciało iść do sądu przeciwko bankowi?)

 

Plusem jest fakt, że parlamentarzyści PO zauważyli, że problem tzw. kredytów "frankowych" (w rzeczywistości - kredytów w PLN, powiązanych z instrumentem walutowym - takiego mechanizmu nie było wówczas w systemie prawnym RP) jest problemem strukturalnym, nie indywidualnym - jak jeszcze niedawno, w maju, odpowiadała mi na mail Pani Senator Borys-Damięcka. Trudno nie zauważyć związku tego faktu z przegranymi przez kandydata PO wyborami prezydenckimi i zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Brak reakcji prezydenta Komorowskiego jest niedocenionym czynnikiem "przepływu" dawnych wyborców PO do elektoratu Andrzeja Dudy.

Ważne, aby zaproponowane rozwiązania były propozycjami poważnymi, mającymi uporządkować cały system, a nie jedynie przykryć problem.

Warunkiem koniecznym jest zatem, aby rozwiązania te obejmowały WSZYSTKICH, którzy otrzymali kredyt złotowy oparty o kurs franka szwajcarskiego, nie zaś, jak projekt PO, jedynie niewielką mniejszość. Proponowane rozwiązania NIE MOGĄ zwiększać obciążeń.Propozycja PO - przeliczenia po kursie dzisiejszym, czasem 100% większym od ówczesnego - ZWIĘKSZA zaś nie tylko odsetki, ale, przede wszystkim, kapitał, pozostały do spłaty.

 Mam zatem nadzieję, że projekt ten będzie poprawiony pod wpływem przestudiowania argumentów osób takich, jak Tomasz Sadlik, doświadczonych w tych sprawach.

Proszę pamiętać, że obywatel - kredytobiorca - otrzymał kredyt nie na spekulację, a na zaspokojenie jednego z praw człowieka: własne mieszkanie.

Rozwiązanie wprowadzone w parlamencie przez rządzącą partię - której przedstawiciele jeszcze przed I turą wyborów prezydenckich pisali w listach do wyborców i mówili, że problem jest indywidualny, nie systemowy - jest krzywdzące zarówno dla kredytobiorców tzw. "frankowych", jak dla wszystkich pozostałych.

Zamienia bowiem jeden kredyt z instrumentem inwestycyjnym na dwa "produkty" finansowe i rozmywa odpowiedzialność banków.Jednocześnie jest to przedstawiane jako "pomoc" kredytobiorcom, kosztem innych. Dzieli społeczeństwo, nie pomagając wszystkim frankowiczom (nie obejmie np, tych, którzy wyjechali za pracą do innego miasta, mając mieszkanie w innym mieście, którego, biorąc kredyt, nie sprzedali - z racjonalnych powodów, chcąc mieć zabezpieczenie na wszelki wypadek, itd.).

Frankowicze chcą sprawiedliwości, nie narażając nikogo poza bankami na koszty. Ponieważ niektórzy politycy próbują przeciwstawiać sobie kredytobiorców tzw. frankowych i złotówkowych ustawa ta powinna wyglądać inaczej, bazować na propozycji środowiska frankowiczów, popartej przed wyborami prezydenckimi przed dwóch kandydatów na stanowisko prezydenta - obecnego prezydenta, Andrzeja Dudę, i Pawła Kukiza. To przewalutowanie wszystkich kredytów frankowych na złote polskie po kursie z dnia podpisania umowy (rozwiązanie, przyjęte ostatnio na Ukrainie - w kraju toczącym wojnę! - i w Czarnogórze). Rodzaj "wyzerowania" sytuacji - przy czym kredytobiorcy mieliby do wyboru, czy chcą pozostać przy dzisiejszych warunkach, czy skorzystać z tego rozwiązania, w którym byliby potraktowani sprawiedliwie (tak samo, jak ówcześni NIELICZNI kredytobiorcy, którzy mieli szczęście uzyskać kredyt bezpośrednio w złotym polskim). Banki musiałyby w takiej sytuacji obliczyć, ile wynosiłyby raty, udzielane od kwoty kredytu udzielonego w złotym polskim, na warunkach, gdyby kredyt był bezpośrednio w złotym polskim - i w większości przypadków musiałyby część nadpłaty klientom zwrócić. Kredytobiorcy zaś mieliby spłacone już ok. połowę kapitału kredytu.

Innymi słowy - trzeba "zrestartować" system, w którym umowy kredytowe pełne są zapisów znajdujących się w rejestrze klauzul zakazanych, wyrównując warunki startowe dla kredytobiorców, czy to w PLN, czy w CHF, czy w EUR, czy w innych walutach.

Trzeba oprzeć zasadę pomocy "frankowiczom" o przewalutowanie wszystkich kredytów frankowych na złote polskie po kursie z dnia podpisania umowy i traktowaniu tych kredytów po prostu jako złotowych, na warunkach, jakie mieli wówczas kredytobiorcy bezpośrednio w złotym polskim. To rozwiązanie przejrzyste i sprawiedliwe dla wszystkich kredytobiorców.

 [Notkę publikuję także w serwisie blox.pl oraz na blogu w serwisie Tok FM].

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo